Wycieczki rowerowe z dziećmi - porady i trasy dla rodziców samodzielnych rowerzystów
Po lekturze zamieszczonych na portalu porad i testów postanowiłem również podzielić się z innymi czytelnikami swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami co do przygotowania wycieczki rowerowej ze starszymi dziećmi. Mam nadzieję że każdy z was znajdzie i wybierze dla siebie coś ciekawego.
Planowanie podróży
Nie będzie niczym odkrywczy jeżeli napiszę, że podróżowanie z dzieckiem najlepiej odpowiednio wcześnie zaplanować i przygotować zarówno pod względem trasy jaki i wyposażenia. Co do wyboru miejsc to pozostawiam Państwu ich znalezienie (portal: dzieciaki w plecaki jest pełen opisów ciekawych miejsc :) ale spróbuję się podzielić moim doświadczeniem co do pakowania i wyboru tego co warto zabrać a co nie.
Dotyczy to raczej wyjazdów całodziennych lub zajmujących większą część dnia, bo co zabrać na krótkie przejażdżki to każdy już na pewno wie.
Jeżeli mamy więcej niż jedno dziecko to warto zakupić sakwy rowerowe. Dlaczego sakwy a nie plecak? Ponieważ jak to zwykle bywa cały ekwipunek będziemy musieli wozić i tak sami, po drugie w upalne dni będziemy mieli o wiele lepszy komfort termiczny pleców a najważniejsze - środek ciężkości będzie o wiele niżej, co pozwoli utrzymać bardziej stabilny tor jazdy w terenie. Nie męczymy także kręgosłupa, szczególnie gdy wieziemy w nim znaczny ciężar.
Oczywiście, lekki plecak rowerowy jest świetny, ale na pewno nie zmieścimy do niego zawartości potrzebnej podczas wycieczki z dziećmi.
Jeżeli zdecydujemy się na zakup sakw rowerowych, to polecam kupić od razu dwie. Wydatek trochę większy ale pozwoli nam to równomiernie rozłożyć ciężar, a poza tym będziemy mogli podzielić sakwy ze względu na ich przeznaczenie. W jednej trzymamy odzież, a w drugiej wodę, batony, i pozostałe rzeczy, które powinny być szybko dostępne. Dzięki temu w oka mgnieniu znajdziemy niezbędny ekwipunek. Jeżeli możemy to oznaczmy je lub kupmy sakwy w dwóch różnych kolorach, ponieważ nam często zdarzało się mylić sakwy, i rozpakowywać najpierw jedną potem drugą. Jeżeli planujemy wycieczki połączone ze zwiedzaniem, to opracujmy patent, który umożliwi nam zrobienie z sakwy plecaka, bo to właśnie najcięższą sakwę z piciem i jedzeniem zabieramy zostawiając rowery podczas zwiedzania miejsc które znajdziemy na trasie naszej wędrówki. Moje sakwy mają pasek do noszenia na ramieniu, do którego w razie potrzeby przypinam karabińczyk i dopinam do dołu sakwy (po środku) i tak mam tymczasowe szelki plecaka. Nie jest to może najwygodniejsze rozwiązanie ale łączy zalety sakwy jak i plecaka, kiedy przyjdzie nam zostawić rowery i zwiedzać coś na piechotę.
Na dłuższych wycieczkach z noclegami w różnych miejscach potrzeba więcej sakw :) Fot. Kuba Ruta
Skoro już mamy tyle miejsca to co zabrać?
Na stałe w mojej sakwie znajduje się:
- apteczka podróżna - więcej o apteczce w artykule "Apteczka na wyjazd z dzieckiem"
- nóż składany
- sznurek
- kilka szybkozłączek elektrycznych, tzw. trytytek/plastikowych opasek zaciskowych - potrafią uratować z wielu sytuacji awaryjnych
- składany zestaw imbusów (może być multitool, ale ważne żeby miał imbusy bo to najczęściej wykorzystywane klucze przy rowerach)
- zapięcie rowerowe. Ja wożę linkę ponieważ linkę łatwiej schować do sakwy, a wykorzystuję ją tylko podczas zwiedzania. Systemów zapięć jest kilka, więc każdy może wybrać coś co mu bardziej odpowiada.
- latarka czołówka (nigdy nie wiadomo kiedy młodzież będzie chciała zerknąć do jakiejś dziury w poszukiwaniu skarbów :) )
- tabletki przeciwbólowe (moje dzieci są już na tyle duże, że potrafią połknąć tabletkę)
- dętka rowerowa i pompka (+ zestaw naprawczy). Kiedyś kupiłem pompkę crank brothers power pump i do dziś jestem z niej zadowolony. Bardzo mała i posiada dwa systemy pompowania: szybkie pompowanie i duże ciśnienie.
- papier toaletowy, chusteczki higieniczne lub mała paczkę mokrych chusteczek dla niemowląt. Tu chyba nie trzeba nic wyjaśniać :)
Do tego na każdy wyjazd pakuję:
- wody w butelkach 0,5 l ponieważ każdy chce mieć swoją i nie przy okazji ma kłótni kto się napije pierwszy. Wody staram się zabierać jak najwięcej. Jeżeli jest możliwość to raczej kupuję wodę na bieżąco w czasie podróży a zapas zostawiam na sytuacje awaryjne, bo nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. W tej kwestii przestrzegam zawsze jednej zasady: dzieci piją wodę za każdym razem kiedy o to poproszą i ile chcą , a jak nie chcą to i tak powinny wziąć łyk na każdym postoju. Bardzo łatwo można doprowadzić do odwodnienia;
- batony z ziarnami i orzechami a także ciastka o smaku kakaowym Bel Vita (nie mają czekolady, która może się rozpuścić a także są pakowane po kilka w osobne woreczki, co ułatwia ich spakowanie do sakw);
- jeżeli jest miejsce to również banany przecięte na pół;
- mapa najlepiej jak najbardziej szczegółowa np. w skali 1:10 000. Mam złe doświadczenia z telefonami, bo albo jest kiepski zasięg i nie mogę załadować mapy, albo się rozładowuje w najmniej odpowiednim momencie. Są też inne urządzenia elektroniczne do nawigacji ale chyba z racji wieku jestem tradycjonalistą w tym względzie :) Warto zaopatrzyć się w mapnik rowerowy;
- aparat fotograficzny. Dla zwolenników wysokiej jakości są już świetne „zastępstwa” lustrzanek. Nie muszę przekonywać nikogo, kto chociaż raz woził lub nosił na wycieczce lustrzankę i co najmniej jeden dodatkowy obiektyw, a potem i tak musiał wysłuchiwać narzekań dzieci, że znowu mają się gdzieś ustawiać :). Mały spadek jakości w zupełności zrekompensują nam nowe bezlusterkowce lub zaawansowane kompakty.
No i pozostaje jeszcze odzież.
- zawsze mam w sakwach zwijane opończe przeciwdeszczowe (które kupiłem w Decathlonie. Zajmują mało miejsca a i koszt nie był wysoki),
- nawet kiedy jest ciepło staram się wozić lekkie bluzy polarowe, bo czasami nawet w upalne dni znajdujemy miejsca do zwiedzania z których wieje chłodem, a zajmują niewiele miejsca. Proszę też pamiętać, że podczas jazdy na rowerze jest inne odczuwanie temperatury z racji prędkości i często jest nam chłodniej niż gdy stoimy w miejscu,
- ręcznik szybkoschnący. To niewielki pakunek a bardzo przydatny kiedy dziecko chce pomoczyć stopy w strumieniu nie wspominając już o sytuacji kiedy od czasu do czasu zdarzy się nieprzewidziane potknięcie i kąpiel :),
- zapasowa para skarpet.
Trochę tego jest i dlatego dla mnie plecak jest niewystarczający, ale proszę też nie wpadać w panikę. To w większości są rzeczy niewielkich rozmiarów i nie zabierają wiele miejsca.
Co do ubioru na rower to wydaje mi się że nie trzeba nikogo przekonywać do tego aby dzieci nosiły kaski rowerowe. Proponuję kupić kask regulowany z dużą ilością otworów wentylacyjnych aby nawet w upalne dni dzieci nie marudziły ze im gorąco, a dzięki regulacji wystarczą na kilka lat. Pamiętać jednak należy o jednej zasadzie - kask nie może być luźny, bo podczas wypadku nie spełni swojej funkcji. Po prostu się przesunie. Nie raz się przekonałem że nawet na prostej drodze i przy małej prędkości zdarzają się upadki a kask wiele razy uchronił moje dzieciaki przed „spotkaniem” z kamieniami. Aby dzieci chciały nosić kask, musi się on podobać i muszą się w nim czuć dobrze. Dlatego warto dać dzieciom możliwość współuczestniczenia w wyborze kasku.
Kolejną rzeczą, którą zakładam dzieciakom w dłuższą podróż to rękawiczki rowerowe. Znacznie zwiększa to komfort jazdy podczas kilkugodzinnej wycieczki. Dłonie nie ślizgają się na kierownicy no i nie robią się odciski, czyli eliminujemy kolejny powód dla którego nasza pociecha nie może jechać w dalszą podróż :).
Wbrew słowom piosenki L. Janerki, że trzeba się ubierać „w obcisłe, bo warto mieć styl” koszulki i spodenki nasze dzieci mają raczej luźne i przewiewne.
Transport rowerów
Po przetestowaniu dachowych bagażników rowerowych, bagażników montowanych na klapie bagażnika i bagażników montowanych na hak mogę śmiało powiedzieć, że dla mnie bezkonkurencyjny jest ten ostatni. Nie trzeba podnosić rowerów wysoko, łatwo się go montuje i demontuje oraz daje swobodny dostęp do wnętrza samochodu (platforma z rowerami uchyla się umożliwiając odchylenie klapy bagażnika). Jeżeli mamy kilka rowerów do przewożenia to taki bagażnik dodatkowo daje nam możliwość wykorzystania całego dachu na dodatkowy box dachowy zamiast próbować upchnąć wszystko w środku auta (kto ma kilkoro dzieci wie, że wybierając się w dłuższą podróż szybko okazuje się, że pojemność bagażnika często jest niewystarczająca :)).
W trasie
Jadąc trasą w terenie według mapy mamy zasadę, że to ja jadę pierwszy, wyznaczając tor jazdy i informując dzieci o problemach na trasie (gdzie zwolnić, której strony drogi się trzymać…) Kiedy jest z nami jeszcze inna osoba dorosła to jej rolą jest zamykanie naszego peletonu. Co jakiś czas sprawdzam, czy wszyscy utrzymują tempo, a jeżeli ktoś ma problemy to czekamy na wolniejszych rowerzystów, żeby się nie pogubić. Dzieci wiedzą, że gdyby coś było nie tak to mają krzyknąć i wszyscy się zatrzymują. Nie pokonujemy nic na siłę. Kto nie może podjechać to schodzi z roweru a my na niego czekamy na górze, bądź też ja się również zatrzymuję i pomagam pchać rower. Warto dopingować dzieci do podjazdów a schodzić z roweru tylko na stromych podjazdach. Daje to dużą satysfakcję dzieciakom po pokonaniu podjazdu pomimo sporego zmęczenia no i wyrabia kondycję :).
Inaczej zachowujemy się na drogach asfaltowych. W takich miejscach zawsze jadę ostatni i to środkiem naszego pasa drogi. Uniemożliwia to podejmowanie przez kierowców próby „zmieszczenia” się na siłę i wyprzedzenia naszej kolumny w przypadku gdy jedzie ktoś z naprzeciwka. Kilka razy o mały włos taki samochód nie zepchnął nas do rowu a lusterko minęło mnie o milimetry, bo kierowca nie mógł chwili poczekać. Jazda środkiem pasa jest dozwolona, a na trąbienie i różne epitety wściekłych kierowców po prostu nie zwracam uwagi. Dzieciom zalecam jazdę bliżej prawej strony ale nie samą skrajnią jezdni ze względu na dziury i koleiny.
Dla rodziców, których pociechy właśnie zaczęły same jeździć polecam „sztywny hol”. Moje dzieci używały holu „trail gator”, sporą popularnością i znacznym uznaniem użytkowników cieszy się hol rowerowy Follow Me (niestety zdecydowanie droższy). Bardzo polecam takie hole - niezależnie od wybranego rozwiązania, zdecydowanie ułatwia wycieczki. Dzięki niemu dziecko może jechać samo, a jak się zmęczy to rozkładamy hol i podczepiamy rower malucha do naszego. Przednie koło jest w tedy podniesione a kierownica usztywniona dzięki czemu nasz maluch dalej siedzi na swoim rowerze, może pedałować jeżeli ma ochotę a jedzie naszym torem jazdy. System umożliwia skręt lewo-prawo oraz odchyla hol w pozycji góra-dół dzięki czemu swobodnie przejeżdżamy przez nierówności. Testowaliśmy również inne rozwiązanie - sztywny hol z zamontowanym siodełkiem i kierownicą (takie pół roweru :) ) Ale moim zdaniem zabiera to dziecku frajdę z samodzielnej jazdy oraz pozwala mu trochę poudawać, że pedałuje zamiast trenować jazdę i utrzymywanie równowagi. Jedyny mankament obydwu systemów to drobne różnice w spasowaniu łączeń „rower-hol”, przez co dziecko nie jedzie prosto lecz tak jak przy dodatkowych kółkach montowanych z tyłu, przechyla się na jedną ze stron (nie dotyczy to holu Follow Me). Nie są to duże przechyły, ale mnie to strasznie denerwowało. No cóż, nie ma rozwiązań idealnych. Pamiętajmy jednak, że hol ma wspomagać dzieci na trudniejszych i mniej bezpiecznych odcinkach (np. podjazd, ruchliwa droga) lub pomagać utrzymać stałe tempo jazdy w przypadku wyczerpania czy też konieczności dojechania gdzieś w krótkim czasie.
Kolejne rozwiązanie to rower typu „tandem”. Nigdy nie brałem go poważnie pod uwagę - jest duży i nieporęczny w transporcie. Doświadczenia zeszłego roku zmieniło jednak moje postrzeganie tego typu rowerów. W pierwszy dzień pobytu na wakacjach mój syn niegroźnie skręcił nogę w kostce. Jedynym rozwiązaniem, które udało nam się znaleźć żeby nie stracić kilku dni i kilku zaplanowanych wycieczek to wynajęcie „tandemu” w pobliskiej wypożyczalni. Później okazało się że tandem wybawił nas z poważnych opresji, kiedy ujęci wspaniałą postawą dzieci postanowiliśmy wydłużyć planowaną trasę. Niestety okazało się, że piękna trasa widniejąca na mapie była całkowicie nieprzejezdna. Ten błąd kosztował nas dodatkowe 15 km co w szybkim tempie „wypompowało” z sił nasze dzieci. I tu nasz wypożyczony tandem okazał się wybawieniem. Dzięki niemu co 20 minut każde z dzieci miało przesiadkę na tylne siodełko i chwilę odpoczynku. Narzekania i tak były, ale o wiele mniejsze :). Nie namawiam do kupna takiego roweru, ale jeżeli jest możliwość wypożyczenia to polecam spróbować.
Nawet jazda ze wspomaganiem na holu daje w kość!
Powyższa historia pokazuje również jak ważne jest prawidłowe kalkulowanie długości trasy oraz wożenie zapasu wody i przekąsek. Pomyłkę w obliczeniach trasy z dużym trudem udało nam się „przekuć” w sukces. Pomogły nagrody, telefony do mamy, dziadków i wszystkich możliwych krewnych z niesamowitą informacją o rekordowym dystansie. Pochwały są niezbędne bez względu na wiek :). Jest jeszcze jedna ważna rzecz, która uratowała ten dzień. Po drodze natknęliśmy się na kilka ciekawych miejsc i ludzi. I nie chodzi tu o widoki, bo niestety dzieci nie potrafią napawać się pięknymi i malowniczymi krajobrazami. Najfajniejszy był wóz bojowy piechoty znaleziony na poboczu, a to babcia opowiadająca o partyzantach i walkach na pograniczu, a to sklep z oranżadą w butelkach z odskakującym kapslem.
Dzieciom z reguły nie zależy na pokonywaniu kilometrów (choć są oczywiście wyjątki). Dla nich rower to tylko środek lokomocji służący do przemieszczania się z jednego ciekawego miejsca do drugiego (i to pod warunkiem że są blisko siebie :) Starajmy się o tym pamiętać i słuchać ich sugestii na trasie, ale oczywiście nie ulegajmy im we wszystkim bo inaczej pewnie byśmy nigdzie nie pojechali :).
A jakie sposoby na motywację do wycieczek i pokonywania kilometrów mają inni rodzice?
Tomek: "U nas motywator to relikt ubiegłego wieku - książeczka kolarska PTTK i jeżdżenie po fajne pieczątki do ciekawych miejsc turystycznych".
Olga: "Dla mojego 5-cio latka kilometry są bardzo ważne. Przebiegi się mu potroiły od kiedy ma licznik. Także czasem warto pójść i w tą stronę, bo może się okazać, że dziecko ma zaciecie sportowe i właśnie bicie rekordów, będzie impulsem do częstszej/dłuższej jazdy."
Motywacja znaleziona w internecie (AktywujSmyka.pl): Ustalajcie nagrody za pokonanie określonego odcinka trasy. Na przykład: „Jak dojedziemy do rezerwatu żubra, jemy czekoladkę” itp.
Wnioski naszej ekipy, czyli Dzieciaki w Plecaki:
Nasza córka, która sporo jeździ z nami na różne wyjazdy rowerowe, chyba najbardziej lubi całą otoczkę wycieczek rowerowych: odkrywanie nowych miejsc, piknik, przebywanie z nami i z rówieśnikami, atrakcje, jakie jej zaplanujemy lub te, które pojawią się nieoczekiwanie (raz jest to brodzenie po rzece, innym razem spacer po ciekawym rezerwacie, lody, które dostanie na trasie). Najbardziej motywuje ją chyba przygoda - najbardziej siada jej motywacja gdy nic się nie dzieje i nie ma rówieśników.
Natomiast jej młodszy kolega mógłby jechać i jechać, nie potrzebuje specjalnego celu ani atrakcji po drodze. To trochę taki typ sportowca, dla którego chyba sama jazda jest celem samym w sobie.
A po wycieczce, szczególnie tych na terenach leśnych, z trawami, polecamy sprawdzać czy nikt z nas nie ma kleszcza. Więcej o boleriozie na stronach Polskiego Radia:
- Uwaga borelioza! "Mamy duży problem z diagnostyką tej choroby";
- Eskpert: Kleszcza nie można "stresować";
oraz TupTam w artykule "Kleszcz rusza na łowy".
Trasy rowerowe dla rodzin z dziećmi:
- w naszym portalu;
- w woj. świętokrzyskim;
- na Mazowszu;
- na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej;
- na Mazurach;
- Szlak Wokół Tatr - http://www.szlakwokoltatr.eu/;
- http://greenvelo.pl/wycieczki - wycieczki, z reguły pętle zaproponowane w ramach Szlaku Green Velo;
- ciekawe trasy rowerowe w Borach Tucholskich;
- rowerowe inspiracje od TupTam - www.tuptam.pl;
- http://www.podrozekunaturze.pl/ - Z dziećmi – rowerami, pieszo, kajakiem;
- http://www.podrozerowerowe.info/ - forum Podróże Rowerowe;
- rowerem wzdłuż Bałtyku z 3 latką - http://blogrowerowy.pl/tag/baltyckim-szlakiem-rowerowym;
- http://www.rowerowarodzinka.pl/ - Rowerowa Rodzinka Justyny, Natalki i Remigiusza Kitlińskich.
Chcesz przyczynić się do powstawania takich treści i utrzymania serwisu?
Artykuł jest systematycznie uzupełniamy, a jeśli macie swoje doświadczenia, którymi chcecie się podzielić zapraszam do komentowania!
Jeśli ten artykuł pomógł Wam wzaplanowaniu wycieczek rowerowych, będziemy wdzięczni za udostępnienie go w mediach społecznościowych, na forach internetowych, na których się udzielacie lub na Waszym blogu :) Wystarczy skopiować i wkleić poniższy kod.
Wystarczy skopiować i wkleić poniższy kod.
<a href="http://www.dzieciakiwplecaki.pl/artykul/6192/wycieczki-rowerowe-z-dziecmi---porady-dla-rodzicow-samodzielnych" target="_blank"><img src="https://dzieciakiwplecaki.pl/data/Images/Portal/baner_dzieciakiwplecaki.jpg" alt="Dzieciaki w Plecaki" width="400" height="276" /></a>
Komentarze
Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.