AQUAPARK Sopot
Sopot to miasto typowo turystyczne. Obowiązkowe pukty programu to spacer po chyba najsłyniejszym w Polsce Molo oraz oglądanie witryn sklepowych na słynnym Monciaku, czyli głównej ulicy w Sopocie ze sklepami, barami i krzywym domkiem. Gdy jednak aura nie sprzyja zwiedzaniu, warto wybrać się do Aquaparku Sopot. Przeczytajcie jak dzień spędzony w parku wodnym w Sopocie wspomina zaprzyjaźniona z "Dzieciakami" Monika. Do Aquaparku udała się z mężem i dwójką dzieci - 6 lat i 9 miesięcy.
Dojazd do Aquaparku jest łatwy, znaki drogowe wskazują gdzie jechać. Parking przed budynkiem jest darmowy. Jest on średniej wielkości i może się zdarzyć, że w trakcie dnia miejsc może zabraknąć. Obok znajduje się mały parking płatny. My jedziemy rano, jesteśmy na miejscu o 11 i miejsca jeszcze są. Wchodzimy do obiektu. Przy kasach witają nas miłe panie, kupujemy bilet rodzinny 36 zł na osobę (dziecko też) na 3 godziny, niemowlę gratis. Nie opłaca się na krócej.
Dostajemy szafki w miejscu wydzielonym specjalnie dla rodziców z małym dzieckiem. Znajdują się tam 3 przewijaki, łóżeczko, ławka i szafki. Przebieramy się i idziemy na basen. Woda powiedziałabym letnia, nie jest przyjemnie ciepła.
Sam obiekt jest dość duży. Mamy do dyspozycji basen pływacki, basen głęboki, basen na zewnątrz (dostępny cały rok) z wejściem z wewnątrz wodą, basen płytszy i dość spory basen dla dzieci (bardzo płytki). Do tego w dzięcięcym 3 małe zjeżdżalnie, armata wodna, zjeżdżalnia dla starszych (żółta) i super dzika rzeka (tylko dla dorosłych - powyżej 160 cm). Ja na nią nie idę, boję się, mąż zachwycony choć twierdzi, że absolutnie nie nadaje się dla dzieci. Do tego mamy trzy jaccuzi, bąbelki, bicze i różne tego typu atrakcje. Naprawdę jest ciekawie.
Z małą pluskamy się w basenie, a starsza z tatą pływa w pływaczkach. Do Aquaparku można zabrać wszelkie swoje koła, pływaczki, zabawki - na miejscu nie ma takich rzeczy, można ew. kupić w sklepiku przed kasą. Po pewnym czasie siadamy w barze przy basenach, jemy gofry (suchy 4 zł plus dodatki), mała zjada kaszkę. W barze dostępne jest praktycznie wszystko, napoje wszelkiego rodzaju, jedzenie typu fast food, słodkości - każdy znajdzie coś dla siebie. Płacimy branzoletkami, więc nie potrzeba tam pieniędzy, płaci się wychodząc, przy kasach. Na terenie basenów mamy czytnik branzoletek, więc możemy sprawdzić ile czasu pozostało do końca.
Starsza idzie dalej się kąpać, mała już nie. Ludzi robi się coraz więcej. Czas szybko ucieka. Na 40 minut przed końcem czasu powoli się zbieramy. Jednak ubranie niemowlaka i ogarnięcie starszej trochę czasu zajmuje. W naszym kąciku mamy do dyspozycji suszarki, więc suszymy włosy, ubieramy się i wychodzimy. Na wydruku mamy 5 minut przed czasem, więc jesteśmy na styk. W przeciwnym razie czekałaby nas dopłata za dodatkowy czas.
W sezonie letnim dostępny jest też kompleks na zewnątrz - bardzo fajny basen, zjeżdżalnie, różnego typu atrakcje. Do tych basenów trzeba dojść na nogach, nie ma możliwości przepłynięcia do nich wodą z wewnątrz.
Autorką tekstu jest Monika Deyk
Komentarze
Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.