Jelenie i daniele czyli Stacja Badawcza PAN w Kosewie Górnym
Mazury są terenem wciąż chyba mało odwiedzanym przez turystów. Nie znajdziemy tu tłumów jak nad morzem czy w górach. Natomiast warto tu przyjechać po spokój i ciszę, bo nawet w miastach typu Mrągowo czy Mikołajki nie ma latem przytłaczającej liczby turystów. Plaże nad jeziorami nie są zatłoczone, a szlaki wręcz puste.
Będąc na Mazurach - pierwszy raz w życiu - stacjonujemy w małej wiosce o nazwie Kosewo położonej między Mrągowem, a Mikołajkami. Mamy tu do dyspozycji kilka pensjonatów, campingi, hotele. Wioska mała, ale urokliwa gdyż leży pomiędzy jeziorami Probarskim, a Juksty. Można się tu wykąpać, łowić ryby, popływać na rowerach wodnych czy kajakach. Na campingu raj dla rodzin - nocleg pod namiotem lub w pokojach, czy domkach, bary, miejsce do zabawy, a przede wszystkim duża plaża z pomostem oraz wypożyczalnia sprzętu wodnego.
Z Kosewa robimy wycieczkę pieszą do Stacji Badawczej PAN w Kosewie Górnym, gdzie mamy nadzieję zbliżyć się do danieli i jeleni. Wyruszamy w miarę wcześnie, bo mamy przed sobą ok. 4 km w jedną stronę. Córka ma niecałe 2 lata, więc oczywiście wkładamy ją do wózka. Początkowo trasa prowadzi drogą asfaltową, potem piaskową aż do końca. Po drodze pustki, drzewa, łąki, cisza...tylko czasami mija nas jakiś samochód. W końcu dobijamy do celu. Kupujemy bilety i wchodzimy.
Na wstępie mamy możliwość wejścia do muzeum, gdzie można zobaczyć poroża i trofea jeleniowate. Dodatkową atrakcją jest film, który pokazuje życie tych zwierząt. Obeznawszy się z tematem ruszamy na szlak. Chodzi się po łąkach, pagórkach, po trawie - nie ma jakiejś specjalnej drogi, ale też nie można sobie chodzić, gdzie się chce. Zresztą mogłoby to być niebezpieczne nawet :) Wózek zatem zostawiamy przed furtką (nie ma obaw, ludzi mało, teren pusty). Robimy zdjęcia danielom i jeleniom, niektóre widać dobrze, inne zaś z bardzo daleka. Małe sarenki można pogłaskać.
Cała wycieczka po stacji nie trwa długo, ale dla dzieci jest naprawdę ciekawym przeżyciem. Po mile spędzonym czasie na łonie natury wracamy pieszo do Kosewa. Po drodze nie ma żadnych miejsc do posiedzenia czy odpoczynku, więc najlepiej jak najszybciej zejść do 'centrum', szczególnie, że sama trasa nie jest specjalnie urokliwa. Dla wybierających się pieszo polecam zabrać coś do zjedzenia i picia, szczególnie dla dzieci. Lepiej też się tam wybrać w słoneczny dzień, będzie przyjemniej.
Autor relacji i zdjęć: Monika Deyk
Komentarze
Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.