Jak urozmaicić dziecku czas na łonie natury?
W erze lockdownów, zdalnego nauczania, smogu i rozrywki skupionej głównie na ekranach, perspektywa wspólnego wypadu „za miasto” staje się wyjątkowo kusząca. Dotyczy to także osób dotychczas niezwiązanych z outdoorowym stylem życia. Machina rusza: szukanie celu wyprawy, pakowanie, podróż, wędrówka, rozbicie obozu i… co dalej? Czym zająć pociechy, żeby się nie nudziły i kojarzyły takie wycieczki jako miło spędzany czas?
DIY, czyli zróbcie to sami!
Bądźmy szczerzy – na początku może być ciężko, szczególnie jeśli nie masz wprawy w życiu poza cywilizacją. Ale pamiętaj, że dla dziecka niektóre z pozoru zwyczajne czynności mogą być prawdziwą przygodą. Po stronie rodziców jest utwierdzenie pociech w przekonaniu, że od sukcesu ich misji wiele zależy. I tak mogą wyruszyć na wyprawę po drewno na ognisko, pozyskać wodę z pobliskiego źródełka czy wytyczyć patykami granice obozu. A jeśli w trakcie tych zadań załączy się dziecku pstryczek kreatywności, to efekty mogą być zaskakujące (oby w tym pozytywnym znaczeniu). Niestety nic nie może wiecznie trwać i konieczne jest przygotowanie kilku aktywności, by uniknąć zniechęcenia i monotonii.
Rękodzieło, czy nawet szerzej patrząc praca fizyczna, ma niewątpliwą zaletę – od razu widać efekty swoich działań. Dzieci to wiedzą, dlatego tak ochoczo oddają się rysowaniu, malowaniu czy lepieniu figurek z różnych mas plastycznych. Na biwaku też można sporo stworzyć z dostępnych na miejscu materiałów. Co powiesz na wspólne budowanie szałasu? Trochę gałęzi, sznurka i latorośl ma swoją „bazę”. Jeśli uznasz dziecko za gotowe do pracy nożem, możesz oddelegować je do ostrzenia patyków na kiełbaski. A może zajmie się przygotowaniem składników na szaszłyki? Przemyśl, czy nie warto wyposażyć małego zdolniachy we własny scyzoryk albo multitool (znajdziesz je w sklepie combat.pl). Bardzo przydatną i emocjonującą czynnością jest także konstruowanie i rozpalanie ogniska (oczywiście w miejscu dozwolonym i do tego przeznaczonym). Opcja dla twardzieli – nauka korzystania z krzesiwa.
Starsze i bardziej rozwinięte manualnie pociechy można zaopatrzyć w kawałek drewna i urządzić konkurs w rzeźbieniu nożem w drewnie. Tu jednak koniecznie trzeba małego artystę przeszkolić z bezpiecznego korzystania z ostrego narzędzia. Samo narzędzie musi być ostre, aby było bardziej bezpieczne – naostrzony nóż wymaga włożenia mniej siły, więc łatwiej nad nim zapanować, gdy się omsknie. Strugać należy od siebie, nie kierować ostrza w okolice twarzy, brzucha ani nóg. Trzymając „robótkę” w siadzie po turecku najlepiej oprzeć przedramiona na kolanach, aby całą praca odbywała się poza obrębem ciała. No i wiadomo – na linii cięcia nie może być palców, dłoni ani innych osób lub zwierząt.
Podziwiając piękno natury
Jeśli nie czujesz się na siłach (fizycznie lub psychicznie) do angażowania dziecka w potencjalnie niebezpieczne zadania, możesz postawić na bardziej bierną formę spędzania tego czasu – obserwację przyrody. Jak to zrobić, aby było ciekawie? Wszystko zależy od wieku i „ogarnięcia” pociechy. Jedną z opcji jest poznawanie znalezionych roślin z pomocą atlasu lub aplikacji na smartfona. Być może ciekawostki z nimi związane wystarczą, by przykuć uwagę małego eksploratora. Spróbować warto, szczególnie że koszt to niewielki lub żaden. Kolejna z opcji to nabycie lornetki i obserwacja zwierząt z ukrycia (je również znajdziesz w sklepie combat.pl). A wieczorem oglądanie Księżyca i gwiazd. Kto wie, może jakaś nawet spadnie?
Dla starszych dzieci można zorganizować grę terenową: poukrywać różne niespodzianki, narysować poglądową mapę i obserwować przebieg poszukiwań skarbu. Bardziej zaawansowana wersja obejmuje poruszanie się z mapą i kompasem, zostawianie znaków i rozwiązywanie zagadek. Brzmi znajomo? Tak, to podchody. Ostatnia z propozycji to wyprawa w kosmos za sprawą teleskopu. Oczywiście zazwyczaj w takim przypadku najlepiej będzie dotrzeć na miejsce biwaku samochodem, ale można także w stosunkowo niewygórowanej cenie zakupić teleskop turystyczny, mieszczący się w plecaku (dołączonym w zestawie). Jeśli uważasz, że Twoje dziecko ma ciągoty w takim kierunku, to przecież nie ma lepszego miejsca do obserwacji nocnego nieba niż wolne od sztucznego oświetlenia odludzie.
O co jeszcze warto zadbać?
Pamiętaj, że wyjście z dzieckiem w teren nie sprawia, że wymaga ono mniej opieki. Pamiętaj o posiłkach i regularnym pojeniu malucha. Ruch, słońce i świeże powietrze na pewno wpłyną na jego apetyt i pragnienie. Świetną opcją są termosy obiadowe (ich szeroki wybór znajdziecie w sklepie combat: https://www.combat.pl/outdoor/turystyka/termosy-obiadowe.html), ponieważ dają Ci swobodę działania bez rezygnowania z ciepłego posiłku o stałej porze. Jeśli nie wiesz jaki wybrać, zerknij na ten poradnik: Jaki termos obiadowy wybrać?
No i ostatnia, bardzo istotna kwestia: kleszcze. Nie ma co panikować, jeśli będziesz pamiętać o kilku prostych zasadach, nie powinno być problemu. Ubieraj dziecko w jasne, jednolite, najlepiej krzykliwe kolory, koniecznie w komplecie z czapką. Łatwiej zauważysz na nich kleszcza, a także dziecko będzie lepiej widoczne. Kontroluj regularnie ciało pociechy, szczególnie pachwiny, pachy, brzuch. Korzystaj z repelentów. Jeśli nie masz styczności z kotami, najlepsza jest permetryna. W innym razie pozostają preparaty z DEET. W razie, gdyby jakiś kleszcz jednak się wgryzł, wyciągnij go zdecydowanym (ale nie szybkim) ruchem z pomocą pęsety, chwytając tuż przy skórze. Żadnego smarowania, kręcenia, przypalania i innych ludowych metod. Jeśli zrobisz to odpowiednio wcześnie (maksymalnie do 12 godzin od wgryzienia), ryzyko zakażenia ewentualnymi chorobami jest bardzo niskie.
Oby te porady okazały się przydatne (poza kleszczami) i Wasze rodzinne wypady stanowiły wspaniałe przygody, pełne ciekawostek i miłych wspomnień. Udanej zabawy!
Komentarze
Zalogowani użytkownicy nie muszą wpisywać kodu bezpieczeństwa. Zarejestruj się teraz lub zaloguj się jeśli masz już konto.